Oba show odbyły się w Barclaycard Center, którego stadion mieści 19.000 osób o godz. 16:00 i 20:00 (u nas strefa czasowa nie ulega zmianie), natomiast fani już 1,5 godz. wcześniej zbierali się w hali.
Warto zauważyć, że odkąd ekipa nam się ciut ukruszyła na nasze gwiazdy czekają nowe warunki pracy. Martina otrzymała własną garderobę. Trio Mechi, Alby i Cande zostało połączone w całość. Chłopacy mają wspólną.
Samo show opiera się na podobnej zasadzie co te z En Vivo ma ono jednak zdecydowanie większy rozmach, prezentuje się zdecydowanie profesjonalniej niż jego poprzedniki. Kostiumy, charakteryzacje, sam wygląd sceny choć zachowują Disneyowski czar, "dojrzały". Zwiększono ilość piosenek z 23 do prawie 30, pojawia się zdecydowanie mniej scenek między nimi przez co obsada ma większy i lepszy kontakt z publicznością. Tym samym również koncert z 1,5 godz. zwiększył się do dwóch.
Utwory jakie się pojawiły w większości pozostały bez zmian. Tym razem jednak całość zamiast "Hoy Somos Mas" otwiera "En Gira", które zdecydowanie lepiej pasuje do tematyki wydarzenia. Nie zabrakło "Tienes es talento", "Euforii", "Habla si puedes", wg zapowiedzi "Super creativy", "Veo Veo", "Codigo amistad" i choć bez Lodovici, Cande bardzo jasno zabłysnęła, akustycznej wersji "Ser quien soy" przy duecie Martiny i Diego, gdzie publika również brała w niej czynny udział, "Peligrossamente bellas", tu "Niebezpiecznie piękne" dały prawdziwego czadu, "Alcacemos las estrellas", "Como quieres", "Yo soy asi", w harmonogramie znajdziemy również wszystkie piosenki Leonetty, czyli "Podemos", które i tym razem zagościło na słynnej "ławce Leonetty". Dla fanek, które obawiały się o brak beso (pocałunku) te wątpliwości również mogą pójść w zapomnienie. Zapowiedzianego przez Martinę "Libre soy", tu dziewczyna wystąpiła w olśniewającej, długiej aż do ziemi sukni Elzy czy ponownie zgodnie z zapowiedzią "Undernath it all", gdzie dziewczyna za maską Roxy dala z siebie absolutnie wszystko. Nie mogło się obyć bez utworów grupowych typu "Juntos somos mas", "On Beat", "Are you ready for the ride?", "Ven con nosotros" czy ukochanego przez publikę w samym finale "Ser mejor" i choć bez części ekipy power rozniósł się po całej hali. Nie obeszło się bez "Te creo", gdzie Tini ponownie mogła "latać" nad publicznością na księżycu no i głównego "En mi mundo". Jorge również miał swoje pięć minut przy akustycznej "Voy por ti" (w obu wersjach), "Te esperare", "Entre dos mundos" przy których (szczególnie fanki) wychodziły z siebie. Ćwiczenia Martiny też nie poszły na marne, gdy chwyciła w swoje dłonie gitarę i zagrała "Soy mi mejor momento" śpiewając wraz z publicznością. Jak i Ruggero ze swoim "Luz, camara, acción".
Oczywiście nie zapomniano o urodzinach Canelari :))
Wbrew pozorom i wielkim strachem VL zatriumfowało. Widać również, że i fani dojrzali do tego typu sytuacji przez co bawili się jeszcze lepiej. Hiszpanie wypełnili cały stadion co świadczy o bezprecedensowym sukcesie początku jak i reszty trasy. Czas przyjrzeć się temu jeszcze bliżej. Wszystkie materiały dokumentujące owe wydarzenie znajdziecie na dole.
Filmiki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz